„Nie czas na lanie wody”, czyli spotkanie Sojuszu na Rzecz Gospodarki Wodnej

Jak dbać o zasoby wody w Krakowie? Jak monitorować i ograniczać zużycie wody w miejskich fabrykach. Czy można ją ponownie wykorzystywać w produkcji lub utrzymaniu zieleni na terenie zakładów? Co miasto robi na rzecz zrównoważonego gospodarowania wodą i czy woda z Wisły popłynie kiedyś w naszych kranach? To tylko niektóre tematy poruszone podczas wczorajszego spotkania Sojuszu na Rzecz Gospodarki Wodnej.

„Nie czas na lanie wody”

To hasło przewinęło się wielokrotnie podczas rozmów w krakowskiej fabryce Philip Morris International. Wodni eksperci poruszyli tematy, które wymagają współpracy samorządu i biznesu w celu poprawy jakości życia mieszkańców. Sojusz na Rzecz Gospodarki Wodnej jest inicjatywą zarówno sektora prywatnego i publicznego, świadczy o zaangażowaniu urzędników m.in. KEGW, ZZM i WMK w wspieranie poszanowania wody i rozwoju retencji na terenie miasta Krakowa.

Skąd mamy wodę w Krakowie? Zachodzące zmiany klimatu, zarządzanie wodą i jej dostępność.

O krakowskim systemie zaopatrzenia w wodę, w ramach którego funkcjonują cztery zakłady uzdatniania opowiedział dr Tadeusz Bochnia, z-ca Dyrektora Produkcji WMK

Wodociągi Miasta Krakowa badają, jaki byłby koszt uzdatnienia wody z rzeki Wisły, żeby nadała się do picia. To element większego projektu, który może przynieść rzeczywiste efekty za dekadę.

Nie ma teraz ryzyka, że miastu braknie wody. Natomiast mając tak duży jej rezerwuar, jak Wisła, trudno nie myśleć o tym, jak można by wykorzystać potencjał rzeki. Dziś woda dla Krakowian pobierana jest z: rzeki Sanki (Zakład Uzdatniania Wody Bielany), rzeki Dłubni (Zakład Uzdatniania Wody Dłubnia), rzeki Rudawy (Zakład Uzdatniania Wody Rudawa), Zbiornika Dobczyckiego na rzece Rabie (Zakład Uzdatniania Wody Raba).

Program bioróżnorodności.

Spodziewanym zagrożeniem dla sprawnego funkcjonowania infrastruktury odwodnieniowej w mieście są przede wszystkim nawalne deszcze i powodzie, a z drugiej strony – okresy suszy. Uczestnicy spotkania przeanalizowali możliwości zatrzymania i powtórnego wykorzystania jak największej ilości wody w mieście na przykładach z Krakowa i Niepołomic. Wśród propozycji znalazło się: ponowne wykorzystanie wody w utrzymaniu zieleni, jej oczyszczanie i budowanie ogrodów deszczowych obok zakładów produkcyjnych.

Kranówka.

W obszarze gospodarowania wodą pitną na terenie szkół, szpitali, ale i zakładów pracy coraz powszechniejszy staje się model picia kranówki. Podczas przejścia przez hale produkcyjne PMI widzieliśmy, że woda na terenie fabryki jest powszechnie dostępna. Jest to rozwiązanie wygodne i przyjazne dla środowiska. Technologie optymalizacji procesu, identyfikacji wycieków i działania monitorujące zużycie wody, doprowadziły do zmniejszenia zużycia wody na terenie zakładu Philip Morris i uzyskania certyfikatu Alliance for Water Stewardship (AWS) – zmniejszony ślad wodny w fabryce.

Łąki nowohuckie.

Diagnozując problemy wodne, będąc w Nowej Hucie, nie sposób było nie wspomnieć o bogactwie pobliskich łąk nowohuckich. Urzędnicy świadomi wartości 57 hektarowej łąki w mieście, już 20 lat temu podjęli działania prowadzące do uznania jej za użytek ekologiczny i wpisania jako obszar Natura 2000. Dziś to nie tylko bogactwo naturalnych tras migracji zwierząt, ale i pełen roślin rezerwuar retencyjny w centrum Nowej Huty.

Łąki Nowohuckie

Podsumowując spotkanie, zapowiedziano, że potrzebne są kolejne mechanizmy i dobre praktyki, które sprawią, że gospodarowanie wodą w mieście będzie bezpieczne. Ograniczanie śladu wodnego w produkcji i wzrost retencji w delikatnej miejskiej tkance to duża korzyść dla miasta i jego mieszkańców.